dzieciństwo
Moje dzieciństwo.
Urodzilam się jako 7 miesięczne dziecko, mam 5 lat starszego brata. Pochodzę z rozbitej rodziny, moi rodzice rozeszli się jak miałam 4 lata. życie mojej matki nie bylo usłane różami, ojciec ją bił, poniżał, nadużywał alkocholu. Decyzję o rozejściu podjeła moja babcia, która nie mogła już na to patrzeć. Matka moja odeszła od ojca tak jak stała, nie zabrała nic. Mieszkaliśmy u babci, potem troche na wynajmowanym. Matka pracowała, było jej ciężko, ojciec płacił na nas alimenty, były to takie grosze, że można powiedzieć, że nie dość że wychowywała nas sama to jeszcze utrzymywała nas sama. Na nic nas stać nie było, ciuchy zawsze miałam po kimś, bawić się lalkami bawiłam po kuzynce. Wyjazdy jakie kolwiek, to tylko sanatorium na które z przyczyn zdrowotnych byłam kierowana. Dość często byłam chora. Moja matka także nie stroniła od alkocholu, pojawiali się nowi wujkowie. Jeden dość dobrze zapadł mi w pamięci. Bił moją matkę , gdzie popadło, pił bardzo często. Pamiętam że matka specjalnie wysłała mnie do sklepu, bo akurat Tadziowi zachciało się sexu, musiałam czekać w kuchi aż skonczą. Mnie też parę razy uderzył, kiedy mój brat już był nastolatkiem, to czara goryczy się przebrała. Spuścił łomot Tadziowi aż żebra mu z kolegami połamał. Za wszystkie nasze kżywdy. Od niego też uciekła. W szkole orłem nie byłam, bardzo opornie szła mi nauka, mojemu bratu też. Jak uciekliśmy od Tadzia, zamieszkaliśmu u babci, była chora na raka. Po jej śmiercimusieliśmy opuścić mieszkanie. Matka pracując na koleji dostała mieszkanie zakładowe w innym mieście, nie stety też potrafiła zagladać do kiliszka. Brat doś szybko dorusł, albo tak mu się wydawało, wpadł w nieodpowiednie toważystwo, co skutkowało pobytem w więzieniu. Bardzo mi go brakowało. Całe moje dzieciństwo i młodość, odgrywał on rolę bardziej ojca niż brata. Zdarzało sie że do jedzenia mieliśmy chleb i jajka, nic więcej.Wstydziłam się jako dziecko tego jak wyglądam. Zawsze zazdrościłam innym. Idąc do komuni dostałam swój wymarzony rower, nie ważne że był on po mojej kuzynce, ona i tak na nim nie jeździła bo nie umiała. Matka zaciągała zobowiązania które potem nie potrafiła spłacic, nie wiem na co liczyła ?, może na to że się rozejdą. Pamiętam że założyła sobie żaluzje w oknach, a potem nie miała jak za nie zapłacić, to jak przyszedł pan to wysłała mojego brata , dając mu pierścionki jako zapłatę. Dziś tak myślę po jaką cholerę były jej te żaluzje, bez nich też mogła żyć. Ojciec udawał kochanego tatusia. Przyjeżdzał do nas , oczywiście wypytywał się co u nas, zawsze pytał ile matka zarabia, jak tylko nadażyła się okaza pisał o obniżenie alimentów, a i tak płacił nie wiele. Zabierał nas do siebie, obwiniał wszystkich o rozpad naszej rodziny tylko nie siebie, pił po kryjomu i gadał do siebie. Dziś ja z nim nie mam kontaktu. Mojego brata związki z kobietami , one zawsze były starsze od niegi i z dziecmi.
Dodaj komentarz